Giga - trochę historii

Witold Tobis, niestety nie żyjący już, znakomity konstruktor i propagator jachtów z laminatu p/s, zaprojektował Gigę jako uniwersalny jacht zatokowy i do żeglugi przybrzeżnej. Długość - 6.2 metra; szerokość - 2.10; zanurzenie, zależnie od wersji - od 0.5 do 0.8 m; powierzchnia żagli - 18 . Rasowe, cieszące oko linie i zgrabna sylwetka. Plus nowoczesna i w ówczesnych realiach, bardzo tania technologia... Faktycznie zaś najczęściej Gigi były i są spotykane na Mazurach. Cóż, władze PRL dbały dość skutecznie, abyśmy nie żeglowali za daleko. Gorzej, że Arcyzwiązunio uparcie te tradycję kultywuje. Eeech... Do rzeczy.

Giga była jednym z pierwszych polskich jachtów laminatowych przeznaczonych do budowy amatorskiej, i pierwszym, który został faktycznie zrobiony w znaczącej ilości egzemplarzy. Budowano zresztą nie tylko w Polsce ale i w Czechosłowacji. Pierwsze "kopyto" Gigi powstało w YKP w roku 1971, a więc ponad 30 lat temu, a nadal padają pytania o formę i plany. Są jeszcze ludzie, których ten jachcik urzeka i którzy go budują.

Większość Gig powstało w latach 70. i sporo z nich ma się dobrze do dzisiaj. Wszystkie wybudowano w maszoperiach klubowych lub przez armatorów prywatnych. Nie było Gig stoczniowych. Tzw. produkcja krajowa oparta była wyłącznie na licencjach konstrukcji zagranicznych, dodajmy - często mało udanych, czasem wręcz złych. I to pomimo istnienia bardzo dobrych konstrukcji polskich, w tym Gigi...

Choć te piękne i nadzwyczaj dzielne jachty już od dawna znajdują się w cieniu coraz liczniejszych nowoczesnych "koromyseł", pozostaną na zawsze w historii polskiego żeglarstwa. 30 lat temu przypłynięcie dużym jak na owe czasy jachtem, wykonanym z nieznanego materiału, wzbudzało nie lada sensację. Wprawdzie znam to tylko z opowiadań (ostatni raz pływałem drewnianą omegą... gdy miałem 3 lata :-), ale wyobrażam sobie, jaki to był luksus przesiąść się z rzeczonej omegi i cieknącego namiotu do eleganckiej, wygodnej kabiny. Dziś laminat to standard, do którego w Polsce utorowała drogę właśnie Giga.

Z grupy dyskusyjnej pl.rec.zeglarstwo:

Łódka udana jak mało która. Wiele rejsów, nawet oceanicznych. O Gidze można pisać tylko w samych superlatywach. No cóż klasyka. Jacht do dużej i malej turystyki, bez aspiracji regatowych a mimo to szybki.
Wojtek Kasprzak

Na jednej z nich klubowy kolega mając za załoganta 12-letniego syna odbył rejs na Wyspy Kanaryjskie (i z powrotem oczywiście) bez przygód, walki o życie, awarii itd. (...) Giga II jest jachtem o skromnych gabarytach, ale wyjątkowych walorach, jeśli brać pod uwagę dzielność morską.
Jerzy Salecki

[ Fragmenty planów Gigi ]

Warto dodać, że plany Gigi były zgodne z surowymi przepisami Lloyda dla jachtów z laminatów poliestrowo-szklanych, a wszystko z czasów, kiedy zaufanie do tego materiału było, oględnie mówiąc, nikłe. W rezultacie, większość Gig ma poszycie o grubości, jakiej nie powstydziłby się współczesny jacht 10.-metrowy!

[ Instrukcja laminowania ]

W tym czasie nie było jeszcze fachowej literatury na temat jachtów z laminatów. Tobis do planów dołączał więc oryginalną, sześciostronicową instrukcję laminowania, zakończoną zdaniem: Jeżeli instrukcja niniejsza nie wyjaśniła wszelkich wątpliwości, proszę o bezpośrednie bądź listowne skomunikowanie się ze mną.

[ Budowa i naprawa jachtów z laminatów ]

Listów i telefonów z pytaniami zapewne było sporo, ponieważ Tobis dość szybko wydał książkę "Budowa i naprawa jachtów z laminatów". Książka ta otrzymała nagrodę miesięcznika Żagle im. Leoniada Teligi w 1994 roku.

Jest to również dziś bardzo wartościowa pozycja. Można ją bez trudu znaleźć w księgarniach, także internetowych.


Pierwszy projekt Gigi uległ z czasem wielu poprawkom i modyfikacjom. Tak powstały trzy podstawowe wersje, oznaczane po prostu jako Giga I, II, i III. Różnią się one konstrukcją kadłuba, czyli: usytuowaniem masztu (przed lub za uskokiem nadbudówki); usytuowaniem forluku (na pokładzie przed nadbudówką lub na jej niższej części); pawężą (klasyczna lub retrouse); no i oczywiście wersjami balastu (b/m lub kil płytki lub kil głęboki) i, co za tym idzie, również urządzeniem steru. Którą cechę należy przypisać której wersji - nie mam pewności, wiadomo tylko, że DINO (maszt na wyższej części kabiny, forluk w nadbudówce, rufa retrouse, kolumna steru tuż za grodzią kokpitu) jest oficjalnie sklasyfikowany jako typ III.

Jeśli chodzi o zabudowę wnętrza, też było kilka wariantów (podobno 6), nie wspominając o tym, że budowniczy mógł sobie zaprojektować własny i najczęściej z tej możliwości korzystał. W sumie - zaryzykowałbym twierdzenie, że nie istnieją dwa identyczne egzemplarze Gigi.

DINO, oczywiście, też ma własne, czasem jedyne w swoim rodzaju, rozwiązania :-)

Więcej szczegółów konstrukcji Gigi znajduje się w dziale projekt.